1/3 Daan Park czyli skarby tajpejskiego parku

Spacer przyrodniczy po Parku Daan to był dość zwariowany pomysł, za który dziękuję jego autorce, Łucji Gawkowskiej z Instytutu Książki. No bo jak opowiadać z przekonaniem o przyrodzie, którą widziało się raz w życiu, poprzedniego dnia i można się jej bardziej domyślać z kontekstu, intuicji i własnego, ale nielokalnego doświadczenia. 

Na pierwszym zdjęciu to co ciekawe widać w drugim planie – ślepowrony w roli nieruchawych gołębi zjadających stary chleb.

Jaki jest tajpejski park, czyli co tu się rzuca w oczy

Park Daan to zielona wyspa w morzu betonu, w wielu miejscach typowy miejski park, dość intensywnie pielęgnowany, efektownie obsadzony, w innych miejscach uporządkowany nieco mniej (ale z rozmysłem). Profesor Luniak od lat promuje strefy bez ingerencji w warszawskich parkach, do tej pory udało się je wprowadzić tylko w niektórych. W Daan są kompostowe sterty liści i gałęzi, ale też pozostawione martwe drewno. Dzięki zabiegom renaturalizacyjnym po ćwierćwieczu nieobecności do parku wróciły świetliki. (Mimo że Tajpej jest miastem rozświetlonym, a więc zanieczyszczonym światłem). Nigdzie jednak nie widziałem spontanicznej, żywiołowej wegetacji, którą widzi się na otaczających miasto wzgórzach.

W wielu miejscach spotykaliśmy ćwiczących, starszych ludzi. Wyobrażacie sobie państwo swoje babcie wywijające mieczami w parku? Są to różnego rodzaju gimnastyki, ćwiczenia oddechowe, układy wykonywane w grupach. Ludzie są generalnie szczupli (chociaż młodzi niekoniecznie). Spodziewam się, że w niezłej formie dożywają starości.

Co można zobaczyć podczas 1,5 godzinnego spaceru

Miejscem, które oczywiście przyciąga najwięcej ptaków jest duży staw z wyspami. Potwierdza się stara i oczywista prawda, że nie ma ciekawego, różnorodnego parku bez wody. Na jednym z pomostów spotkaliśmy miejscowych fotografów przyrody, których najbardziej ekscytował zimorodek. Bo zimorodek jest zawsze ekscytujący.
(Pod moim zdjęciem na INaturaliście nie ma zgody co do tego czy to ten sam co w Polsce czy podgatunek bengalensis – ja nie widzę większej różnicy. Nie wrzucam go bo jest bardzo słabe).

Skupiłem się na ślepowronie (Nycticorax nycticorax ) siedzącym na wyciągnięcie ręki i płochliwy chruścielu, bagiewniku białopierśnym (Amaurornis phoenicurus). (Poza nim były tu czaple siwe i kokoszki wodne, ale ich nie fotografowałem).

Na kamieniach można wypatrzeć żółwie gatunków miejscowych i obcych.

Rolę parkowego kosa pełnił sroczek zmienny (Copsychus saularis), z rodziny muchołówek. Regularnie przelatywały grupki bilbili chińskich miejscowego podgatunku (Pycnonotus sinensis ssp. Formosae). Ptaki były dość niepłochliwe, niestety siadały wysoko na drzewach, często pod osłoną liści i trudno było zrobić im dobre zdjęcie.

Naszą uwagę przykuł też wierzbownik duży (Horornis canturians) z rodziny skotniczkowatych (i podrodziny wierzbówek). Bardzo ruchliwy, zachowaniem przypominał wygłodniałe świstunki. Wierzbownika dużego spotyka się tu wyłącznie zimą.

Wierzbownik duży

Bardzo podobała nam się gąsienica Trabala vishnou, prawdziwy tajwański smok, z której wyrośnie piękna, zielona albo żółta (nie wiem który podgatunek) ćma.

Z różnych miejsc dobiegało kontaktowe ping-ping (trochę jak naszej wąsatki) szlarnika chińskiego (Zosteropos simplex), który migruje tu dużymi stadami. Szlarniki są tu trzymane w klatkach, podobno w sezonie lęgowym pięknie śpiewają.

Wspomnieć należy też o dwóch pięknych, niepłochliwych gołąbkach – synogarlica perłoszyjej (Streptopelia chinensis) i turkawce wschodniej (Streptopelia orientalis) z uznawanego przez jednych, a nieuznawanego przez drugich podgatunku ssp. orii.

Parę słów (dosłownie) o roślinności

Miałem być przewodnikiem, a często byłem oprowadzanym, czasem gubiliśmy się wszyscy razem. Poza innymi, nowymi dla mnie gatunkami ptaków (i znajomymi, jak sroka, czaplama siwa, złotawa i ślepowron) uwagę zwracają wszechobecne figowce, „drzewa kroczące” i imponujące bambusowe kępy (kryją się w nich bilbile). Zaskoczyły mnie paprocie wyrastające bezpośrednio z pnia. Tu w miejskim parku są dość przesuszone, jest ich stosunkowo niewiele, prawdziwe bogactwo objawia się na porośniętych dżunglą stokach wzgórz otaczających miasto (w kolejnych odcinkach).

Większości oznaczeń dokonałem dzięki algorytmom i wsparciu społeczności iNaturalist.

Dodaj komentarz