W zeszły poniedziałek wybrałem się do parku im. Derdowskiego we Władysławowie. Miasto szykuje się do realizacji projektu „Prądy Morskie„, niestety opis przedsięwzięcia na stronie wladyslawowo.pl budzi mój niepokój.
Jaki jest cel „Prądów morskich”?
„Stworzenie uporządkowanej przestrzeni umożliwiającej aktywne spędzanie czasu, przyczyniając się do zahamowania spadku powierzchni terenów zieleni w mieście”.
Porządkowanie jest trochę niepokojące, zważywszy, że to jest cenny, założony w 1929 roku park, który zachował charakter leśny. No ale, pomyślicie, może chodzi o większą dbałość o zieleń i opiekę nad sędziwymi drzewami (które są bezcenne, bo nie do kupienia).
Niestety mam złą wiadomość:
„Prace polegać będą przede wszystkim na pielęgnacji drzewostanu, w tym usuwaniu suchych, zamierających, chorych drzew, zagrażających bezpieczeństwu użytkowników terenu, karczowaniu i oczyszczaniu terenu, pracach związanych z rewaloryzacją i nasadzeniami roślinności oraz wykonaniu elementów małej architektury i infrastruktury parkowej. Powstaną nowe ścieżki piesze, drogi techniczne, schody terenowe oraz ławki, kosze, pergole, elementy fitness, toalety publiczne i oświetlenie terenu wraz z monitoringiem„.
Słowem wycinka drzew, wycinka krzewów, zniszczenie leśnego charakteru parku i przekształcenie go w konwencjonalny park z masą infrastruktury. Rewitalizacja jak wskazuje źródłosłów to przywracanie do życia, planowane prace nie przywrócą życia lasu (jest wystarczająco żywy), przekształcą go po prostu w zwyczajny, łatwiej dostępny uporządkowany teren rekreacyjny. Z punktu widzenia wartości przyrodniczej tego miejsca taki zabieg nazwałbym dewitalizacją.
Po co wycina się drzewa i dlaczego tak dużo?
„Zagęszczenie drzew na całym terenie parku jest zbyt duże, dlatego pogarszają się warunki ich wzrostu. (…) dokonano szczegółowej inwentaryzacji dendrologicznej wraz z waloryzacją istniejącego drzewostanu zakładającej wycinkę 1852 szt. drzew, które stanowią jedynie kilka procent dzisiejszego drzewostanu w parku, a w tym 1796 szt. drzew chorych, martwych, zaatakowanych przez szkodniki oraz zagrażających bezpieczeństwu użytkowników parku oraz utrudniających dostęp do światła słonecznego do ściółki leśnej oraz 28 tys. m2 krzewów (jeżyny) (…) Sąto podstawowe czynności związane z bieżącym utrzymaniem parku, które przyczynią się do poprawy kondycji pozostałych drzew (…) Bardzo istotne jest szybkie usunięcie wskazanych drzew, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa osób przebywających w parku, a w przypadku świerków dodatkowo sprzyjają rozprzestrzenianiu się szkodnika”.
Brzmi mądrze, więc o co chodzi?
Blisko 2000 drzew pod topór. Za duże zagęszczenie drzew? To nie jest las gospodarczy, to cenny park leśny ze starymi, sędziwymi drzewami!
Żyje tu muchołówka mała, gatunek nieliczny, związany ze starymi lasami liściastymi, dla którego wyjątkowe znaczenie ma obecność martwych, stojących drzew. Planowane prace sprawią, że muchołówka mała wyniesie się z parku. A wraz z nią wiele innych, cennych gatunków.
Zwróćcie uwagę na ten żargon:
– wycinka „zaatakowanych przez szkodniki” drzew i usuwanie potrzebne by zapobiec „rozprzestrzenianiu się szkodnika” – to nie jest las gospodarczy, to nie jest plantacja desek, nie ma czegoś takiego jak „szkodnik” – owady żyjące w drzewach są naturalnym składnikiem ekosystemu, są o wiele bardziej na miejscu niż sztuczne oświetlenie i nowe alejki. Lasy nie rosną wyłącznie dla ludzi, są środowiskiem życia dla milionów organizmów połączonych skomplikowaną siecią powiązań. W lesie bezkręgowce są równie ważnym i uprawnionym składnikiem co drzewa.
– „Zagęszczenie drzew na całym terenie parku jest zbyt duże, dlatego pogarszają się warunki ich wzrostu” – chyba ktoś zapomniał odpowiedzieć sobie na pytanie – po co i dla kogo rosną te drzewa? Dlaczego największą, nadrzędnym celem tych prac jest poprawianie warunków wzrostu kosztem niszczenia wytworzonego przez dziesiątki lat naturalnego ekosystemu? Park to nie tylko drzewa i ludzie, ale tysiące organizmów i skomplikowanych zależności między nimi
Czy rewitalizacja wpłynie na parkowy ekosystem?
„Ogromnie cieszy fakt, że dzięki tym działaniom zmieni się jakość tej przestrzeni i to nie tylko pod względem estetycznym. (…) Ponadto najistotniejszy jest również aspekt środowiskowy, bo dzięki systemowemu uporządkowaniu parku, uda się zapewnić lepsze warunki bytowania obecnej tam florze i faunie – mówi Burmistrz Władysławowa Roman Kużel”.
Niestety panie burmistrzu to zamiana siekierki na kijek ozdobiona urzędowym żargonem. Nie poprawi się warunków bytowania fauny i flory, poprzez usunięcie drzew i krzewów (jeżyn) z parku. To jest uszczuplenie waloru przyrodniczego, likwidacja siedlisk. Nie da się stworzyć lepszych warunków bytowania przez rozbudowę infrastruktury.
Wbrew temu co przeczytamy w tym tekście zmiany będą zauważalne. Zniknie na przykład duża część tego świerkowego zagajnika na zdjęciu. (EDIT 23.02: wg. osób które mają dostęp do dokumentacji, ten zagajnik pozostanie – nie wiem czy w całości -numery na drzewach to pozostałość inwentaryzacji)
Dlaczego rewitalizacja w takim kształcie ro zły pomysł?
Pogorszenia warunków dla żyjących organizmów nie zmieni tworzenie „dodatkowych nisz ekologicznych” – wieszanie domków dla ptaków czy owadów. Domkami nie naprawi się zniszczenia np. wypróchniałych, dziuplastych drzew będących siedliskiem ptaków ale i wielu cennych owadów, które nie mogą przetrwać w lasach gospodarczych. Te owady nie przeniosą się do domków. W przypadku ptaków takie działania zastępcze mają znaczenie jedynie dla ptaków mieszkających w dziuplach (tzw. dziuplaków wtórnych, które same nie kują dziupli) np. sikor. Wiele gatunków, takich jak wspomniana muchołówka mała potrzebuje starych, zamierających drzew.
Badania awifauny przed i po pracach rewitalizacyjnych w ogromnej większości wykazują spadek ilości gatunków lęgowych w niektórych przypadkach nawet o 25%. Spadek wywołany jest zmianą w środowisku naturalnym i ma charakter trwały. Pisali o tym niedawno prof. Maciej Luniak i dr Andrzej Węgrzynowicz.
Podsumowanie, albo co w zamian
Podsumowując – wycinka z pewnością nie przysłuży się środowisku tak jak przedstawia to burmistrz Władysławowa. Park ze starym drzewostanem znajdujący się w otulinie Nadmorskiego Parku Krajobrazowego powinien być chroniony, nie trzeba go „bronić przed szkodnikami”, nie trzeba drzewom pomagać rosnąć, same doskonale sobie z tym radzą. Jeżeli istotnie istnieje społeczny interes w wyznaczaniu ścieżek, budowaniu elementów fitness (?) i oświetlaniu parku (sztuczne oświetlenie jest jednym z istotnych, antropogenicznych zanieczyszczeń, które powoduje duże zmiany w ekosystemach) dobrze byłoby przeprowadzić te prace tak by możliwie najmniej zaszkodzić środowisku.
Cenny park jest wartością samą w sobie, projekt rewitalizacji powinien wykorzystać a nie niszczyć jego atuty. Może ścieżka przyrodnicza o kaszubskiej przyrodzie? O tym jak wygląda prawdziwy las (w którym jest miejsce na zamierające i powalone drzewa)? Może w dogodnym miejscu łąka kwietna z roślinami, które spotkamy na kaszubskim hafcie? Może po prostu warto zrobić te naprawdę najpotrzebniejsze prace i powstrzymać mocarstwowe zapędy. Raz zniszczonego ekosystemu nie naprawimy za żadne unijne pieniądze.
Żyję i mieszkam we Władku 45 lat. Park zawsze był dla mnie miejscem trochę tajemniczym a to ze względu na brak chodników alejek i tym podobnej infrastruktury, dalej cmentarz gdzie tylko z rodzicami się chodziło i nie można pominąć strzelnicy. Nie wiele osób wie że tam była. Niby wejście zabronione ale większość z nas dzieci zlat 70 chodziło tam zbierać łuski. Dalej szło się przez ten tajemniczy las i wychodziło na pola kukurydzy. Park nie jest aleją Gwiazd Sportu jest naturalnym ekosystemem. Już raz ktoś postanowił postawić betonowe do niczego nie potrzebne Bóg wie co na wejściach do parku. Panie burmistrzu czy mieszkańcy i ich głos są nieważni i liczy się tylko kasa i wygoda turystów. Może zlikwidujmy wydmy i zróbmy miejsca na leżaki to ma sens. Proszę pamiętać że jest Pan na”stołku” z naszego wyboru a nie turystów.
Bardzo dziękuję za komentarz. Niestety to ogólnopolska tendencja do traktowania dzikich terenów jako terenu pod inwestycję.
Naturalny ekosystem, park o charakterze leśnym-niewiele miast może tym się pochwalić! Rozmawialiśmy i przekonywaliśmy burmistrza, że to zły pomysł. Arborysta
Dziękuję za komentarz.
A jak argumentował burmistrz?
Bardzo chętnie dowiem się więcej o tych rozmowach. Pan burmistrz podaje informacje o chorym drzewostanie i konieczności ingerencji, by zachować park. A także o utylizacji pozyskanego drewna.
Żeby go zachować wystarczy nic nie robić i postawić ostrzeżenia o tym, że niektóre drzewa zamierają (np zakaz wstępu kiedy wieje). Ale to oczywiście marzenia minimalisty, któremu zależy na przyrodzie. W wersji odrobinę mniej radykalnej można się po prostu pozbyć drzew zaatakowanych przez kornika i najpilniej wymagających interwencji (to i tak już głęboka interwencja w drzewostan). Z pewnością jest ich mniej niż blisko 2000.
Ciekawe jaki jest sens utylizacji tego drzewa. Jeżeli chodzi o kornika, to nie ma go już w martwym drewnie, larwy żerują tylko w żyjących świerkach.
Jeżeli to jest podyktowane troską o świerki na posesjach mieszkańców to obawiam się, że kornik przyleci tam tak czy siak. Po prostu klimat jest dla niego za ciepły i za suchy. Nie pomogą tu wycinki (vide Puszcza Białowieska).
22 lata temu była tu już próba zagospodarowania tego lasu pod nazwą – Park ekologiczny. Wykonano ponad 20 obiektów z betonu, metalu i drewna mających edukować i nakłaniać do refleksji (np. Świętowit i 4 strony świata, kosmiczne drzewo, zagajnik wiatru, dolinka echa, murek emocji, leśna klasa, skalne słupy itd). Nikt tego nie wykorzystywał, wszyscy to niszczyli). Kolejne zagrożenie terenu to rozrastający się cmentarz komunalny. 21 lat temu drzewostan zajmował powierzchnię 27 ha. Obecnie jest to zaledwie 18 ha. Takie zagospodarowanie i udostępnienie terenu, jakie przewiduje przedstawiony program zniszczy wyspę zieleni naturalnego pochodzenia. Występuje tu kilkanaście chronionych gatunków ptaków – m.in. kukułka, kowalik, dzięcioł pstry, synogarlica, drozd, kos, rudzik, gil, sikora modra, bogatka i uboga itp). Ssaków – jeż, wiewiórka, ryjówka, lis, kret. Zimą żerują sarny – np na tych nieszczęsnych krzewach jeżyny. Projekt wymaga zdecydowanych zmian, mniej ingerujących w żywą tkankę tego leśnego parku.
Należy dodać, że we Władysławowie deweloperzy przyczynili się już do likwidacji ok 1.5 ha lasu ochronnego pomiędzy ul. Hryniewieckiego a wydmami nadmorskimi (hotel Gwiazda Morza) oraz zalesionego terenu obecnie zagospodarowanego jako „Rosevia Resort” pomiędzy latarnią morską a wąwozem Łebski Żleb.
No właśnie, szedłem Łebskim Żlebem i zastanawiałem się jak to możliwe, że ktoś dostał pozwolenie na zabudowę w takim miejscu.
Szanowny autorze, ma Pan z pewnością dobre intencje, ale artykuł został oparty na nieprawdziwych informacjach. Zdjęcia świerków, które Pan zamieścił to grupa wskazana do szczególnej ochrony, nie wycięcia. Oznaczenie farbą na drzewie jest znakiem geodezyjnym pozostały po inwentaryzacji geodezyjnej, nie wskazaniem drzewa do wycięcia. Zagospodarowanie planowane w parku jest wybitnie ekstensywne – dominują ścieżki żwirowo-gruntowe po śladzie istniejących, trochę ławek, koszy na śmieci, kilka obrośniętych pnączem pergoli. Ponadto powstanie ścieżka legend kaszubskich, gdzie różne elementy będą wykonane z pni i gałęzi drzew. Pozostawiono prawie wszystkie stare drzewa, które jeszcze żyją, także te z głębokimi – ubytkami – bez ingerencji. Chroniony i oznaczony jest starodrzew, w tym cena buczyna wraz z runem – prawie całkowicie pozbawiona jakiekolwiek ingerencji człowieka. Tam gdzie jest to bezpieczne dla mieszkańców, zostały pnie starych, suchych drzew. W niektórych urządzono hotele dla owadów. Wprowadzono ok. 6 ha nowych nasadzeń z różnorodnych gatunków krzewów. W parku obumierają licznie gatunki światłożądne oraz zaatakowane przez kornika drukarza świerki (zostaną rozstawione pułapki feromonowe). Z wysokości 20m spadają suche konary ważące nawet 100kg), drzewa obumarłe przewracają się. Brak działań w tym zakresie to zaniechanie grożące odpowiedzialnością karną. W Parku Skaryszewskim na 50 ha jest 3 600 drzew – zagęszczenie ok. 70 szt. /ha, we Władysławowie na 20 ha jest ponad 11 000 drzew i zagęszczenie ponad 550 drzew /ha. Tak silna sukcesja leśna nie jest pożądana w parkach. Analiza dendrochronologiczna drzewostanu pokazała, jak wyglądał on przed wojną – pod względem zagęszczenia drzew był podobny do Parku Skaryszewskiego. Analiza zdrowotna wskazała drzewa chore i zamierające, każde zostało opisane. Proszę zapoznać się z pełną dokumentacją, gdy będzie zakończona, rozwieje to, jak sądzę, większość obaw.
Szanowna Pani Moniko,
Artykuł nie został oparty na nieprawdziwych informacjach tylko na dostępnych informacjach. Co do świerków, faktycznie zinterpretowałem numerki jako oznaczenie do wycinki (zmienię to w tekście). Cieszę się, że zostaną, chociaż jak rozumiem nie wszystkie. Walka z kornikiem i niezrozumiały priorytet dla gatunków światłożądnych zupełnie nie kojarzy mi się z zagospodarowaniem ekstensywnym. Co więcej nie bardzo rozumiem co ma wspólnego z deklarowaną chęcią zachowania naturalnego charakteru miejsca. Naturalne ma być 6ha krzewów ze szkółek?
Jeżeli chodzi o porównanie do Parku Skaryszewskiego to proszę wybaczyć ale jest niefortunne. Park Skaryszewski jest tworem całkowicie sztucznym, powstałym na łąkach zalewowych, na nawiezionej ziemi, jest zaprojektowany od A do Z i nie można go porównać do leśnego parku z 200 letnią buczyną. To że przed wojną Park im. H. Derdowskiego miał inne zagęszczenie wydaje mi się zupełnie nieistotne, bo równie dobrze można powiedzieć, że przed wojną nie planowano siłowni i monitoringu. To co stało się z nim później jest procesem w dużym stopniu naturalnym. W moim przekonaniu to jest jego ogromny atut.
Czy Pani się orientuje czy w kwestii tych zmian odbyły się jakieś konsultacje społeczne?
Oczywiście chętnie zapoznam się z dokumentacją, kiedy tylko znajdzie się w dostępnym miejscu.
Po przeczytaniu wiadomości drugiej strony stwierdzam „Wstyd, dla autora tego postu na blogu” Proszę przeprosić wszystkich którzy przeczytali Pana artykuł, za brak profesjonalizmu i wiedzy w zakresie nieprawdziwych informacji w Pana artykule. Jak tak można? Zmieniłem zdanie na temat temat tego parku. Widać, że ktoś to kontroluję. A dla autora tekstu winna to być przestroga, aby się zapoznać i mieć pełną wiedzę zanim napiszę się taki artykuł. I wypadało by jeszcze napisać magiczne słowo „przepraszam”.
Zmienił pan zdanie na temat tego parku? A miał pan zdanie na jego temat? Czy było to zdanie tak zawiłe, tak zaplątane i tak śmieszne jak ten bzdurny post, który pozoruje obiektywny głos?
Należy zadać pytanie kto i ile na tym projekcie kasy ukręci…
W parku nie ma priorytetu dla gatunków światłożądnych, wręcz przeciwnie. One zamierają samoistnie i dość masowo. Usuwane są dokładnie te drzewa, które sama natura wyeliminowała lub wyeliminuje w ciągu 10 może 15 lat. Tak, jak Pan zacytował w artykule, martwe, zamierające ( w różnym wieku) i silnie zdeformowane ( młode). Proces, który zachodzi w parku jest szczególny i wynika z nałożenia się na siebie gospodarki człowieka związanej z masowym powojennym zalesianiem terenu ( buczyna to ok. 6% powierzchni), spontanicznego odnawiania się gatunków cieniolubnych oraz specyficznych warunków geologicznych, hydrologicznych i morfologii terenu. Analiza rozkładu drzew oraz ich wieku wyraźnie wskazuje, jak wyglądał park w czasie, gdy był zakładany. Miał otwarte przestrzenie, których teraz nie widać, nie był lasem, choć na pierwszy rzut oka trudno to odczytać. Parki zakładano na początku XX w wg podobnego wzorca.
Z uwagi na kolizję z zagospodarowaniem (poszerzanie dróg dojazdowych do cmentarza) ma być usuniętych ok. 50 drzew, które ekspertyza dendrologiczna oceniła, jako wskazane do zachowania ze względów zdrowotnych i jest to w dokumentacji wyraźnie zaznaczone. Wiem, że wszędzie usuwa się drzewa z powodu inwestycji budowlanych, bardzo nad tym ubolewam. Tu jest inaczej i jest to swego rodzaju wyjątek potwierdzający regułę. Materiału analitycznego z różnych dziedzin jest tu bardzo wiele, ponieważ problem zamierania drzew jest dosyć nietypowy i poważny. Ponadto niektóre drzewa mają też specyficznie wykszatłcony, płytki system korzeniowy, bardzo wysoko umieszczoną koronę ( dążenie do światła) i ulegają wykrotom. Po każdym silniejszym wietrze leży kilka do kilkunastu drzew, a konary spadają na alejki. Osobiście prosiłam o interwencję służb komunalnych, gdy nad dziećmi odbywającymi szkolne zajęcia wisiał konar, który, gdyby spadł, zabiłby człowieka na miejscu. Został usunięty, ale podobnych są w parku setki i wypadek jest tylko kwestią czasu.
Z uwagi na obecność fauny na terenie powstaje też dokumentacja związana ze sposobem ochrony wszelkich gatunków zwierząt. Wszystkim chyba zależy, aby zwierząt, a szczególnie ptaków było jak najwięcej. Im większa różnorodność siedlisk, ty będzie więcej gatunków. Prace budowlane czy ogrodnicze zawsze powodują płoszenie zwierząt, ale tu nie będzie zmian trwale niszczących ich środowisko życia. W mojej ocenie baza pokarmowa i ilość miejsc do bytowania powiększy się. Co do kornika, należy go usuwać, bo nie pozostanie tu żaden świerk, a prócz wartości przyrodniczej drzewa te mają w tym miejscu także wartość historyczną. Ponadto kornik przeniesie się na świerki w ogrodach mieszkańców, jeśli już się nie przeniósł.
Wydaje mi się, że konsultacje się odbędą, gdy będzie ku temu kompletny materiał. Dokumentacja jest bardzo szeroka, bo w ekspertyzie dendrologicznej każde drzewo zostało zinwentaryzowane i blisko 7 000 zostało szczegółowo ocenionych i opisanych. Poza tym jest też inwentaryzacja przyrodnicza, ocena dendrochronologiczna 7 000 drzew, analiza przyczyn zamierania drzew z podziałem na gatunki, ocena geologiczna, hydrologiczna, projekt zieleni, gospodarki drzewostanem, operat pielęgnacyjny z opisem działań dla wszystkich drzew, projekt przyrodniczy itp. Mam osobistą nadzieję, że cały kompleks parkowy zostanie objęty ochroną konserwatorską.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którym przyroda leży na sercu.
Bardzo dziękuję za obszerną odpowiedź, nie bardzo znam pani rolę w tym całym przedsięwzięciu, ale rozumiem, że jest pani autorką projektu.
Dlaczego żadne z dokumentów o których pani wspomina nie są dostępne?
Dlaczego konsultacje mają się odbywać na tak późnym etapie inwestycji?
Piszę do gminy w sprawie udostępnienia dokumentacji
Pozdrawiam
Warto wrócić do tematu pt. : Zasoby gorących wód geotermalnych, które zostały zidentyfikowana na terenie Władysławowa już we wczecnych latach 70- tych. Na głębokości 2700 m. Temperatura wody wynosi ok. 70°C. Wykonana mapa geologiczna przekroju tego otworu jest w posiadaniu Urzędu Miasta Władysławowa. Kłopot w tym, że nie można – jak dotychczas, zidentyfikować miejsca tego otworu, co upoważniło by fo podjęcia jego rekonstrukcji bez nadzwyczajnych formalności. O tym fakcie, kilka lat wstecz, rozpisywały się lokalne gazety, snujące wizję Uzdrowiska Władysławowa z basenami ciepłej i leczniczej wody. Komu nie chce się podjąć tego wyzwania, warto pytać administatorów tego terenu.
Zgodnie z zasadą: CHCIEĆ, TO MÓC. wydaje się, że w tej sprawie warto podjąć walkę tę inicjatywę, dla Dobra Wspólnego, nade wszystko mieszkańców naszego Władysławowa- królewskiego miasta, a tekże gości z Polski, Europy i świata, bo warto!