Czy możliwe jest porozumienie między Psiarzami a przeciwnikami wycinki? Psy i ludzie & Dzika Ochota w poszukiwaniu rozwiązania.
Psy i Ludzie: Dlaczego nie lubisz psów?
Dzika Ochota: Chodzi ci o ten stereotyp, że muszę nienawidzić psów, skoro zgłaszam jakieś „ale” do wybiegu na Polu Mokotowskim? Cóż, ja nie lubię psów, ja psy kocham, mam jedynie zastrzeżenia do lokalizacji Psiego Parku proponowanej przez Miasto. Martwi mnie, że są osoby stale podgrzewające konflikt między tzw. „psiarzami” i „ekologami/ochocianami”.
Ja czuję się ekologiem i „psiarzem”, bo psy mam od zawsze. Pierwszy był Medor, biały kundelek z przetrąconą łapą, po nim Bobik, kudłate psisko, które na swoją zgubę zjadło jakąś trutkę. Tuż przed śmiercią go sparaliżowało, a tej samej nocy obudził nas skowyt. Psy przecież też boją się śmierci. Później był sznaucer miniatura z wypadku, nazwaliśmy go Timur (od Timura Chromego, Tamerlana, wodza Mongołów). Pies z charakterem, niezależny, nie miał tej psiej potrzeby ciągłego zabiegania o nasze względy. Teraz nastały w moim domu czasy lisowatego Fuksa/Fuchsa. Fuks przybył ze schroniska, wcześniej miał niezbyt szczęśliwe imię Tułacz, ponieważ specjalizował się w ucieczkach od nowych właścicieli. To jest samiec omega, ustępuje nawet przed warczącym yorkiem.
Psy i Ludzie: Lokalizacja parku jest znana od 2013 roku, jego budowa była odsuwana w czasie, dlaczego protestujecie dopiero teraz? Wcześniej oprotestowany został (zresztą skutecznie) parking.
Dzika Ochota: Parking został oprotestowany przez Ochocian z dwóch powodów. Po pierwsze nie był zgodny z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Po drugie nowoczesne miasta dążą do tego żeby ograniczać liczbę samochodów. Warszawa jakoś nie może tego pojąć, że wielki parking w centrum to jeszcze większe zatrucie okolicy. W niektóre dni skrzyżowanie Wawelskiej i Alei Niepodległości osiąga wyniki pekińskie, w takiej sytuacji każde drzewo jest cenne. Władze Warszawy powinny szukać na gwałt rozwiązania tej sytuacji. W Paryżu ze względu na zanieczyszczenie podję
to zdecydowane kroki: transport publiczny jest za darmo, bezpłatnie można pożyczyć rower miejski.
Jeżeli chodzi o lokalizację parku,
to była ona znana tylko nielicznym organizacjom z Komisji Dialogu Społecznego ds. ochrony zwierząt. Mieszkańcy nie mieli o tym pojęcia. Pierwszy raz informacje publiczne na ten temat pojawiły się dopiero jesienią 2014 r. – i od tego czasu Stowarzyszenie Ochocianie usiłuje przekonać miasto, żeby lokalizacja podlegała jakimkolwiek konsultacjom społecznym. Wiceprezydent Olszewski powiedział, że to jednak niemożliwe. Ale ja nie bardzo rozumiem dlaczego. Tobie zależy, na wybranej przez Miasto lokalizacji?
Psy i Ludzie: Osobiście uważam, że okolice Wawelskiej to mało przyjemne miejsce na psi park. Ja akurat najbardziej lubię tereny po drugiej stronie Niepodległości. Jeśli park będzie dobrze zbudowany to może być w dowolnym miejscu, dojazd od Wawelskiej nie wydaje mi się najlepszy bo w żaden sposób nie da się ominąć korków. Samochodem i tak sprawniej dojeżdża się od każdej innej strony, ale mniejsza o to, do psiego parku można zawsze dojść, dojechać metrem, itp. To co jest potrzebne w psim parku – to drzewa, inaczej w upały po prostu nie da się z psem długo wytrzymać. Dlatego lokalizacja parku na jakimkolwiek pustym placu mnie nie przekonuje. Wysuszona słońcem trawa zostaje błyskawicznie zryta przez psy, nawet na 2 ha da się zrobić klepisko. Drzewa to wilgotność i bardziej urozmaicona ściółka.
Dzika Ochota: Spokojnie można by znaleźć na Polu miejsce z drzewami, ale rosnącymi w mniejszym zagęszczeniu niż to wybrane przez Ratusz. A o to podłoże trzeba będzie dbać – choćby regularnie nawadniać. Tego się w ogóle u nas nie praktykuje, dlatego skoszone w trawniki już w czerwcu wyglądają jak sawanna.
Psy i Ludzie: 26 drzew dendrolog współpracująca z UM uznała jako przeznaczone do wycinki, dlaczego się z tym nie zgadzasz?
Dzika Ochota: Protest Ochocian (do którego się przyłączyłem) nasilił się pod koniec lutego, kiedy Zarząd Oczyszczania Miasta poprosił o zgodę na wycięcie tych 26 drzew. Nie wierzę, że skończy się na tej 26tce i wycinka nie obejmie przy okazji drzew owocowych. Na to niestety nie trzeba mieć pozwolenia, a to one stanowią wielką wartość tego kawałka Pola Mokotowskiego. Jadalnia Warszawa wyliczyła, że rosną tam 32 jabłonie, 25 śliw i mirabelek, 7 grusz, 3 orzechy włoskie, 2 czereśnie, 2 wiśnie. Czyli ponad 70 drzew.
Niepokojące jest to, że te 26 chorych drzew skupia się na małej działce – jakby to był pierwszy krok do szerszej wycinki. Parę metrów od tego terenu jest uschłe drzewo, które władze oszczędziły. 26 drzew zachorowało jakoś tak nagle, akurat na terenie inwestycji, a ich wycięcie załatwia się w pośpiechu, w okresie lęgowym ptaków. Ochocianie odwiedzili teren z niezależną dendrolog, która widzi możliwość uratowania większej ilości drzew. Wycinka ewidentnie przygtowuje teren pod inwestycję i jest dopiero początkiem przekształceń tego terenu. Według planu inwestycji ma być wykopany zbiornik wodny, mają powstać ścieżki, tunele, przeszkody. Jak miałyby się pomieścić bez kolejnych wycinek? Dodatkowo takie prace uszkodziłyby systemy korzeniowe kolejnych drzew, z pewnością wiele z nich uschłoby za kilka lat.
Jakiś czas temu mieliśmy taką żywiołową wymianę na temat tej całej afery. Co Cię zdenerwowało w proteście Ochocian?
Psy i Ludzie: Ochocianie – chcący czy niechcący – zantagonizowali sobie towarzystwo, które na psi park czeka już długo, któremu został on obiecany, prawie dany, które miało podstawy uważać, że ma już ten park. Wystarczyło zacząć od „chcemy parku dla psów, ale…” (no chyba, że nie chcecie). Zamiast tego retoryka, jaką przyjęli brzmiała na pierwszy rzut oka „park dla psów zrujnuje naszą okolicę”.
Komunikacja była zła Protest Ochocian, jak każdy protest, odwołuje się do emocji, to emocje powodują, że ktoś włącza się w akcje, zbiera podpisy itp. Zapomnieliście o emocjach tych, którzy już dostali swój wymarzony obiekt i nagle zostaje on oprotestowany. Łatwo przewidzieć, jaką reakcję to wywoła. Jeśli chcecie walczyć z miastem o możliwość konsultacji społecznych, to lepiej robić to z psiarzami niż przeciwko nim. Inaczej robi się klasyczna warszawska nawalanka. Teraz część środowiska psiarzy jak niepodległości bronić będzie decyzji Urzędu Miasta, a Ochocianie mają drugiego antagonistę.
Swoją drogą nie przypominam sobie wielu akcji ekologicznych, które zdobyłyby szerokie poparcie społeczne (wyjątkiem są pewnie te, które były na rękę Gazecie Stołecznej, znacznie sprawniej sterującej emocjami mieszkańców). Ochocianie to przecież nie tylko ekolodzy, to też radni, którzy zbierając kapitał polityczny w swojej okolicy nie powinni dodatkowo stwarzać podziałów, które w ogóle mogłyby nie zaistnieć.
Pisaliście o zwierzętach, które żyją w tym kawałku Pola Mokotowskiego – uważasz, że grubodziób i sikorka też psów nie lubią?
Dzika Ochota: Niestety w przyrodzie jest raczej mało drapania za uszkiem. Ptaki nie przepadają za dużymi drapieżnikami, a nawet mój wycofany pies nie przepuści żadnej okazji żeby pogonić kaczkę. Mnie denerwuje, że pod wybieg wybrano bez pytania właśnie ten kawałek Pola. Jestem przekonany, że urzędnicy, którzy decydowali o lokalizacji, nigdy nie byli w tym miejscu. Dla nich planowanie to przesuwanie jakichś makiet w komputerze. Plany inwestycji negatywnie zaopiniowała Komisja Dialogu Społecznego ds. środowiska przyrodniczego. Na spotkaniu Biuro Ochrony Środowiska (które stoi za projektem) przyznało, że nie były robione żadne ekspertyzy przyrodnicze i ornitologiczne, nie zbadano jaki wpływ na przyrodę parku mógłby mieć wybieg. Pan Lisicki z BOŚ mówił, że teren będzie dezynfekowany. To już jest naprawdę mrok. Wyobrażasz sobie, że jakieś ptaki będą chciały mieszkać na zdezynfekowanych drzewach i trawnikach? To może od razu ustawmy tam plastikowe drzewa, a psy niech biegają po żwirku dla kotów.
Psy i Ludzie: No tak jest mniej więcej w Ogrodzie Krasińskich, gdzie podłoże stanowi gruby żwir, na który co bardziej delikatne psy nie wejdą. Do reszty parku też wejść nie mogą, więc krążą wokół tego super-wybiegu.
A u mnie w ogrodzie rezydują wróble, sikorki, nawet grubodziób się trafia, a są też psy.
Naprawdę myślisz, że 120 000 psów dziennie pojawi się na tym wybiegu?
Dzika Ochota: Grubodziób się u Ciebie trafia, ale raczej unika psa. Zresztą Twój ogród jest pewnie gustownie zapuszczony, nie to co wygrabione i wykoszone miejskie parki. Grubodziób na Polu to jest dla mnie fajna niespodzianka, która wynika z tego, że ten zakątek jest nieco zapomniany. Co do 120 tysięcy psów, które mają codziennie zjawiać się na wybiegu – myślę że to głupia manipulacja. To zakłada, że każdy właściciel marzy o tym wybiegu i będzie przyjeżdżał na Pole z drugiego końca miasta. Ja przecież mam psa, wolę go puścić w moim parku Szczęśliwickim. Tam jest taka łączka gdzie panuje ciche przyzwolenie na biegające wolno psy i mam nadzieję, że Miasto tu nie przyjdzie ze swoją manią porządkowania przestrzeni publicznej. Na Polu zresztą też jest takie miejsce – przy ul. Rostafińskich. Jeżeli powstanie wybieg, to już nie będzie można puścić luzem psa w innej części parku. W takich sytuacjach zjawi się z pewnością przemiła Straż Miejska z mandacikiem.
Trochę się boję, że parki za moment pokroją nam płotami, za którymi staną wybiegi. Zieleni mamy w Warszawie dużo, psy też się tam zawsze mieściły. Wybiegi wydają mi się dobrym rozwiązaniem w starych miastach gdzie jest mało drzew, a psy mogą się załatwić tylko na średniowieczny bruk. Ale może się mylę. Uważasz, że ten Psi Park jest faktycznie tak bardzo potrzebny?
Psy i Ludzie: Znam osoby, które nie spuszczą psa ze smyczy na nieogrodzonym, miejskim terenie, bo się najzwyczajniej boją. Mimo, że ich psy są posłuszne, nieszkodliwe, nie zaczepiające. Dla nich na pewno taki park będzie wybawieniem, co więcej psy będą mogły wreszcie pobiegać. Park sam w sobie daje możliwość, to co się będzie w nim działo zależy od ludzi, którzy swoje psy przyprowadzą – jak będzie wyglądało zachowanie właścicieli, a w konsekwencji zachowanie psów. Najbezpieczniej było by podzielić taki park na strefy w których starsze czy mniejsze psy nie były by narażone na energiczne napastowanie przez młode, chcące się wyszaleć, towarzystwo. Ale wtedy potrzeba jeszcze więcej… płotów.
Kluczowy jest chyba fakt, że właściciel psa budzi w naszym kraju dużo więcej agresji niż można by się było spodziewać. Zwłaszcza większego psa. Spotyka się z pretensjami, uwagami, próbami przegonienia w jakieś inne miejsce. Psiarz też chciałby się gdzieś poczuć u siebie. I chyba o to chodzi w tym parku – żeby istniało jakieś przyjemne miejsce dla właścicieli psów. Wierzę, że będą z niego rozsądnie korzystać.
Dzika Ochota: No to jest trochę pytanie, czy miejsce dużych psów jest w centrum miasta. Ale nie idźmy tą drogą.
Psy i ludzie: Idźmy na chwilę. Paradoksalnie duże psy są częto spokojniejsze, mają mniej rozwinięte popędy, są wolniejsze niż psy średnie i małe. Oczywiście nie jest to regułą, ale szansa że mastif pogoni za wiewiórką jest znacznie mniejsza, niż to że pogoni za nią jakiś średniej wielkości pies z popędem łupu. Duże psy mają mniejszą potrzebę ruchu, świetnie mogą funkcjonować w mieście. Z samego faktu, że są duże nie wynika, że są groźne.
Dzika Ochota: Nie chciałbym, żeby parki pokrojono, na dziesięć stref dla różnych psów, bo wtedy odbieramy je mieszkańcom. Zmniejsza się wspólną przestrzeń. Ludzie przecież nie będą chodzili na spacery po Psim Parku. A myślisz, że takie wybiegi powinny powstać w każdym parku?
Psy i Ludzie: Trudne pytanie. Powiem tak: gdyby właściciele psów mogli porządnie nauczyć psa jednej komendy – przywołania, a pozostali przechodnie nie wyrażali pretensji, że pies biega, nie było by w ogóle takiej potrzeby. Niestety tak nie jest. Właścicieli psów naprawdę spotyka na co dzień sporo przykrości tylko dlatego, że są z psem. Spróbuj kiedyś stanąć na chodniku parkowym z psem (nawet na smyczy) i dać mu parę komend, zobaczysz ile osób będzie się żachać, że pies się tam znalazł i coś robi. Czasem korzystam z tych wybiegów tylko po to żeby oszczędzić sobie niepotrzebnych nerwów.
Twój wycofany pies pewnie nie ma specjalnej ochoty oddalać się od Ciebie w pogoni za innym psem/ rowerem/ samochodem/ czymkolwiek co mu się uwidziało, ale wiele psów ma taki zwyczaj, zmiana zachowania jest trudna i w wielu przypadkach nieosiągalna dla właścicieli. Zamknięty teren daje im więc możliwość bezpiecznego wybiegania psa. Psy są socjalne, większość potrzebuje dużo kontaktu z własnym gatunkiem, musi mieć możliwość zabawy, wyżycia się. Te wybiegi w okolicach blokowisk są czasem jedynym miejscem gdzie właściciel może im to zapewnić bo niewielu ludzi na co dzień może sobie pozwolić na wyjazd za miasto.
Byłoby zato fatalnie, gdyby powstawanie wybiegów wiązało się z niemożnością spuszczenia psa w pozostałych częściach parków.
Jaki psi park uznałbyś za akceptowalny?
Dzika Ochota: Ja nie sprzeciwiam się idei Psiego Parku. Jeżeli jest grupa, która o nim marzy, to niech wybieg powstanie, ja po prostu nie będę go odwiedzać. Domagam się jednak, żeby lokalizacja została zmieniona. Pole Mokotowskie to park dość jałowy przyrodniczo, znajdźmy obszar mniej zadrzewiony, ale zacieniony. Taki teren można kształtować zgodnie z fantazjami ratusza, a bez szkód dla dzikiego życia parku. Ale z jakiegoś powodu władze upatrzyły sobie właśnie ten nieszczęsny Dziki Zakątek, być może najcenniejsze przyrodniczo miejsce na Polu (polecam opinię biologa na stronie Ochocian i opinię orntologiczną, której jestem współautorem).
Psy i Ludzie: To fajnie, że się nie sprzeciwiasz. Mam nadzieję, że podobnie uważa większość Ochocian. Do końca tygodnia miasto miało podać szczegóły konsultacji to już tylko dwa dni, nie wiadomo czy będą obejmować lokalizację psiego parku, czy pozostały teren Pola Mokotowskiego – zobaczymy.
Naturalnie wszyscy chcą, żeby psy się dobrze zachowywały. Żeby były spokojne, nauczone, nie przeszkadzały. Tego się nie da osiągnąć bez: nauki, wybiegania, socjalu. Trudno jest nauczyć psa czegokolwiek będąc non stop przeganianym z miejsc publicznych. Jeśli chcesz mieć posłuszeństwo w parku – musisz poćwiczyć w parku. Posłuszeństwo na ulicy musisz trenować na ulicy itp. Odwołanie od psów – przy innych psach. Nawet odwołanie od kaczki można wyćwiczyć. Psi park daje szansę również na to, że będzie można tam w spokoju wypracować pożądane zachowanie. Bez ciągłego niepokoju czy toś się znów nie przyczepi. Ogrodzony teren pozwala na spuszczenie psa i nauczenie go pożądanych zachowań. Duży potencjał psich parków tkwi właśnie w tym.