„Low-Carbon Birding” książka o kosztach klimatycznych intensywnego podglądania przyrody

Zimą nakładem Pelagic Publishing ukazał się zbiór tekstów „Low-Carbon Birding”, w których autorzy opisują rozterki związane z wysokoemisyjnymi podróżami w pogoni za ptakami. Wiele z tych świadectw opiera się na zderzeniu bezrefleksyjnego trybu życia prowadzonego dawniej i świadomego, często bolesnego ograniczania się obecnie. Zachodni ptasiarze (i coraz częściej wschodni) prowadzą obserwacje intensywnie, oznacza to czasem tysiące kilometrów przejechanych samochodem i dziesiątki tysięcy przelatanych. To dziwaczny paradoks, że zbliżenie z przyrodą, czynność raczej niewinna i oczywista, w formie intensywnej i kompulsywnej staje się tak kosztowna dla środowiska.
Autorzy, którzy różnią się stażem, doświadczeniem (i co zawsze uderzające w podobnych zbiorach – warsztatem pisarskim), latali często na drugi koniec świata, a dziś odkrywają nieużytki koło domów. Lokalna przyroda okazuje się dużo ciekawsza niż zawsze sądzili. Ta książka nie szantażuje, raczej tłumaczy dlaczego będzie lepiej jeżeli zaczniemy jeździć i latać mniej. Myślę, że jest przekonująca. Dużo ciekawych danych znajdziecie w rozdziale napisanym przez badacza społecznej percepcji zmian klimatu i redaktora książki Javiera Caletrío.
W czasach solastalgii ludzie wpadają w coś co nazywam nerwicą ekologiczną. Słychać trąby apokalipsy, dlatego wpadamy w dewocje, widywałem w mediach społecznościowych awantury i sądy nad tymi, którzy nie dość ortodoksyjnie się ograniczali. Myślę, że to bardzo ślepa i bardzo toksyczna uliczka, ostatecznie nikt z nas nie jest święty. Co nie znaczy, że nie warto sobie zadać sobie trudu zmiany szkodliwych przyzwyczajeń. Stworzyliśmy (czy faktycznie my, to już inna sprawa) sobie świat, w którym jesteśmy nieustannie kuszeni możliwościami, dostępnymi scenariuszami, świat w którym bardzo trudno się powstrzymać przed tym sztucznie wywołanym łaknieniem. Książka roku wg BTO British Trust for Ornithology. Polecam.

Dodaj komentarz