Lubię ludzi, którzy spędzają wolny czas w ciszy i przyrodzie. Ale jednak nie wszystkich.
Dziś, przed 7 rano,widoczny na zdjęciu (tyłem) wąsaty krasnal, zrobił mi dziką awanturę, że „ludzie chodzą akurat tu, jak mają całe GLYNKY” (Glinki – lokalna nazwa naszego Parku), a on chce powędkować, „a oni mu tupią butami i płoszą ryby”.
Strasznie się wydzierał, ale mnie szczególnie zaciekawiło, że mówi o mnie w liczbie mnogiej. Byłem co prawda z psem, ale jednak trudno naszą dwójkę uznać za „ludzi”.
Ryb płoszenie powoduje awantury
