Przebieg dyskusji na antenie radia RDC utwierdza mnie w przekonaniu, że Miasto nie ma żadnych sensownych argumentów na poparcie planowanej inwestycji na Górce Szczęśliwickiej.
Link do audycji:
http://www.rdc.pl/publikacja/jest-sprawa-rozbudowa-gorki-szczesliwickiej/
Nie wszystkie nasze uwagi wybrzmiały należycie, nie mieliśmy też szansy odnieść się do danych przytaczanych przez p. Renatę Popek (dyrektora SCS Aktywna Warszawa). Pozwólcie drodzy czytelnicy, że prześledzimy rozmowę punkt po punkcie.
- rozbudowa stoku ma kosztować 3 miliony złotych, pozostałe 5 milionów ma kosztować modernizacja istniejącej infrastruktury
Czy modernizacja np. kolejki grawitacyjnej (zapowiadane są wagoniki NOWEJ GENERACJI) jest konieczna. Kolejka jest najsłabszym punktem oferty ośrodka – cieszy się małym zainteresowaniem, użytkownicy, którzy z niej korzystali mówią zaspokoili swoją ciekawość na całe życie. Jaką część owych 5 milionów pochłonie ta inwestycja? Kolejka nie pełni żadnej funkcji sportowej, to zabawka rodem z lunaparku. Pytanie brzmi czy miasto powinno za nasze pieniądze promować taką niczemu nie służącą rozrywkę nazywając ją sportem? Dodam jeszcze, że tor kolejki grawitacyjnej jest konstrukcją niesłychanie szpecącą krajobraz parku.
Trzy miliony (koszt rozbudowy) można przeznaczyć na ok. 30 kilometrów pasów rowerowych, albo 3 grun
towne remonty boisk szkolnych (dzielnice zwykle nie mają na to środków). Z pewnością przeznaczenie tej sumy na tego rodzaju inwestycje lepiej przysłuży się aktywnym warszawiakom.
- CSN Szczęślwice jest najdynamiczniej rozwijającym się ośrodkiem sportu w Warszawie (pod zarządem SCS Warszawa). W ciągu 4 lat popularność frekwencja zwiększyła się 3-krotnie. Z 200 tyś osobowejść czy osobowjazdów doszliśmy do 600 tys. Średnio korzystający z górki wykonuje od 5-10 zjazdów.
- Dane z Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta
Dane statystyczne | |||||||||
Miesiąc | Osobo-wejścia | Miesiąc | Osobo-wejścia | Miesiąc | Osobo-wejścia | Miesiąc | Osobo-wejścia | Miesiąc | Osobo-wejścia |
2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | |||||
styczeń | 62 925 | styczeń | 163 797 | styczeń | 110 293 | styczeń | 103 436 | styczeń | 152 456 |
luty | 48 143 | luty | 160 994 | luty | 135 125 | luty | 112 496 | luty | 139 211 |
marzec | 7 283 | marzec | 41 704 | marzec | 63 555 | marzec | 37 760 | marzec | 111 859 |
kwiecień | 2 879 | kwiecień | 4 691 | kwiecień | 8 116 | kwiecień | 7 424 | kwiecień | 50 825 |
maj | 1 436 | maj | 6 396 | maj | 6 357 | maj | 8 640 | maj | 6 020 |
czerwiec | 7 758 | czerwiec | 8 033 | czerwiec | 7 286 | czerwiec | 8 259 | czerwiec | 9 661 |
lipiec | 7 846 | lipiec | 5 198 | lipiec | 3 622 | lipiec | 16 454 | lipiec | 20 084 |
sierpień | 9 911 | sierpień | 6 706 | sierpień | 9 741 | sierpień | 18 170 | sierpień | 20 464 |
wrzesień | 9 299 | wrzesień | 10 750 | wrzesień | 17 692 | wrzesień | 17 854 | wrzesień | 7 663 |
październik | 9 327 | październik | 16 650 | październik | 23 586 | październik | 25 738 | październik | 23 547 |
listopad | 10 184 | listopad | 20 660 | listopad | 29 854 | listopad | 33 977 | listopad | 31 967 |
grudzień | 43 634 | grudzień | 113 664 | grudzień | 37 985 | grudzień | 97 326 | grudzień | 40 525 |
SUMA | 220 625 | SUMA | 559 243 | SUMA | 453 212 | SUMA | 487 534 | SUMA | 614 282 |
Niestety przyrost zainteresowania CSN Szczęśliwice nie wygląda wcale tak imponująco jak przedstawia to p. Popek. Pięć lat temu, w 2009 roku istotnie frekwencja wyniosła 220 tyś osobowjazdów. W 2010 było to już 559 tyś, jednak w kolejnych dwóch latach frekwencja spadła o niemal 100 tys. Dopiero w 2013 roku osiągnęła rekordowe 614 tyś osobowjazdów. Nie możemy, więc mówić o stałym wzroście zainteresowania obiektem.
(Co oznacza osobowjazd? Jeden wjazd na górę przy użyciu, któregoś z dwóch istniejących wyciągów. Ponieważ z górki zjeżdża się na dół około 30 sekund, 5 minut realnej jazdy na nartach wiąże się z ok. 10 wjazdami. Okazuje się, więc że na górce w 2013 roku mogło jeździć ok. 60 tyś ludzi – przy założeniu, że każdy odwiedza wyciąg tylko raz w roku. W praktyce jest ich z pewnością wielokrotnie mniej – na CSN regularnie trenują kluby narciarskie, mają zajęcia instruktorzy. Prawdopodobnie realna liczba odwiedzających stok jest nawet kilkakrotnie niższa, oceniamy ją na maksymalnie 10-15 tysięcy w 2013 roku).
Przyjrzyjmy się tabelce uważniej.
W rekordowym roku 2013 roku 400 tysięcy z całorocznej sumy sumy 600 tysiecy osobowjazdów odbyło się od stycznia do marca, w miesiącach zimowych. Czy jest więc sens inwestowania w całoroczny stok, skoro większość odwiedzin wiąże się z miesiącami zimowymi? Latem na stoku pojawia się kilku narciarzy (być może z klubów), większość frekwencji napędzają darmowe imprezy w rodzaju Lato w Mieście. Największym zainteresowaniem cieszy się wtedy zjazd na pontonach. Tu, podobnie jak w przypadku kolejki grawitacyjnej, nie możemy mówić o jakimkolwiek uprawianiu sportu, a jedynie rodzaju jarmarcznej rozrywki.
Teren pod planowaną inwestycję to pochylona, trawiasta łąka, z której rozciąga się piękny widok na całą Warszawę. To jest wspólna, darmowa przestrzeń, której Miasto chce nas pozbawić na podstawie mętnych argumentów opierających się o zmanipulowane dane.
- Otrzymywaliśmy szereg uwag od rodziców uczących dzieci, że pogarsza się bezpieczeństwo na stoku – zaczyna być coraz ciaśniej. Rozszerzenie CSN ma służyć pogodzeniu interesów wszystkich uprawiających sporty zimowe. W zeszłym roku pojawiła się petycja środowiska snowboardowego do pani prezydent. Nie mogliśmy jako jednostka powołana do świadczenia usług na rzecz mieszkańców pozostać głusi na takie apele. Grupa składająca petycję wystąpiła z propozycją budowy toru do snowboardu.
Dzieci to zawsze wygodny szantaż emocjonalny. Na nartach w Parku Szczęśliwickim uczyło się jeździć już kilka pokoleń mieszkańców Warszawy. Spokojnie obywaliśmy się bez wyciągów, małe dzieci potrzebują po prostu kilkunastu metrów równego, łagodnego stoku. Taki stok istnieje, sąsiaduje z istniejącym CSN. Jest darmowy i ogólnodostępny. Plany rozbudowy pozbawiają nas tego terenu, będzie tam można wejść wyłącznie po wykupieniu biletów.
Przy okazji zastanówmy się nad jeszcze jedną kwestią: na nartach zjazdowych jeździ się zasadniczo w górach. Nizina Mazowiecka nie jest terenem, który wymagałby rozbudowy infrastruktury narciarskiej, ponieważ zwyczajnie nie ma tu do niej warunków. Idea budowanie bazy narciarskiej na niewielkiej górce usypanej ze śmieci, przypomina niebezpiecznie kaprysy prezydenta Putina, który postanowił robić zimową olimpiadę w nadmorskim Soczi.
Czy snowboardziści są rzeczywiście grupą, której interesy należy chronić w pierwszej kolejności? Co z mieszkańcami okolicy Parku, którzy mogliby przygotować kontrpetycję i z pewnością zebraliby znacznie więcej głosów? Ilu jest w Warszawie snowboardzistów (i to takich, którzy faktycznie marzą o podobnym torze na Szczęśliwicach)? Czy interes jednej wąskiej grupy można stawiać na szali z interesem tysięcy ludzi, którzy korzystają z górki przez cały okrągły rok? Snowboard to nie jest sport masowy jak chociażby piłka nożna, czy bieganie. Wymaga dość drogiego sprzętu, na który nie mogą pozwolić sobie wszyscy.
Nie chodzi nam o to by wykluczać snowboardzistów z dyskusji – chcemy również poznać ich opinię. WSZYSCY MAMY PRAWO DO KORZYSTANIA Z GÓRKI, szanujmy i rozumiejmy swoje racje. Mamy pewien pomysł jak pogodzić nasze interesy, o tym jednak opowiemy w stosownym czasie.
- 1/5 Polaków jeździ na nartach. Portal mojapogoda podał, że w Warszawie jest największa grupa osób jeżdżących w polskie góry.
Znowu drobna manipulacja danymi. Portal mojapogoda nie jest ośrodkiem badania opinii publicznej, a zgodnie z danymi opublikowanymi przez CBOS (http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2013/K_129_13.PDF) zaledwie 11% Polaków uprawia sporty zimowe. Zalicza się do nich zarówno narciarstwo, hokej, łyżwiarstwo figurowe, snowboard, narciarstwo biegowe czy curling. Warszawa może faktycznie być największym miejskim ośrodkiem snowboardowym na polskich nizinach, dlatego że jest to największe i najbogatsze miasto. Istotne są liczby bezwzględne. Ja sam jestem narciarzem od 6 roku życia, a jednak uważam, że na nartach jeździ się przede wszystkim w górach. Nie ulegajmy złudzeniu, że nasza mała Górka może w jakikolwiek sposób konkurować z Zakopanem, Szczyrkiem czy Krynicą.
- Zadaniem miasta jest szerzenie rekreacji. Miasto odpowiada na zapotrzebowanie zgłaszane przez mieszkańców.
Kto by pomyślał, że listy do Urzędów mają taką cudowną moc… A może jednak chodzi tu o spektakularną inwestycję, fotogeniczne przecinanie wstęgi i kolejny punkt, którym można by się pochwalić w folderze na koniec kadencji? Ile problemów nie spotyka się z żadną reakcją władz – choćby problem asystentów dla osób niepełnosprawnych, o których mówili dzwoniący do radia słuchacze.
I jeszcze wróćmy na moment do tej kwestii: uwzględnia się tu interes jakiejś niewielkiej grupy (nie bójmy się słowa – lobby). Miasto dopłaciło w zeszłym roku do CSN 1.5 mln złotych. Dotuje obiekt na terenie którego działają prywatne biznesy – szkoły narciarskie, wypożyczalnie. A co z przejrzystością tych połączeń? Dlaczego miasto dopłaca do czyjejś działalności gospodarczej?
- PODSUMOWANIE: Jesteśmy świadkami powstania nowych koncepcji zagospodarowania Górki.
Jesteśmy raczej świadkami protestu wobec nieprzemyślanej inwestycji miasta. Moim zdaniem i z pewnością nie tylko moim, mieszkańcy okolicy nie oczekują nowych koncepcji zagospodarowania Górki. CSN wystarczająco ją oszpecił i uniemożliwił swobodny na nią dostęp.
Domagamy się:
– by Miasto wycofało się z rozbudowy CSN. Ustalenia zapowiadanych konsultacji społecznych mogą zostać zignorowane (jak w przypadku choćby „rewitalizacji” Ogrodu Krasińskich).
– renegocjacji dotychczasowej umowy z CSN. Uważamy za oburzający fakt, że mieszkańcy nie mają dostępu na szczyt Górki. Wyciąg należy do Miasta (czyli teoretycznie do nas), ale by nim wjechać na szczyt musimy zapłacić. Dzwoniący do studia p. Michał wspomniał o walorach widokowych Górki. Zauważył, że została faktycznie zawłaszczona przez narciarzy. Zgadzamy się z nim w zupełności.
– zorganizowania konsultacji społecznych dotyczących modernizacji istniejącej infrastruktury (kosztem 5 milionów złotych).
Będąc jeszcze licealistą często jeździłem na snowboardzie po stokach górki szczęsliwickiej (wszystkich oprócz płatnego). Pamiętam, że jak spadał śnieg – zawsze kilkunastu snowboardzistów się pojawiało razem ze mną. Razem budowaliśmy hopki i usypywaliśmy śnieg na „trasy” między drzewami. Całą „frajdą” było właśnie to wspólne budowanie.
Ktoś kto był w górach powinien to zauważyć, że „snowboardziści są inni” niż narciarze. Są zjazdowi (jak narciarze), ale też duża ich grupa zazwyczaj „siedzi” na stoku przy „hopkach”. Sami je budują i nie korzystają z wyciągów – tylko po skoku – podchodzą pod górkę. Do takiego celu park Szcześliwicki cudownie się nadaje. Snowboardziści (tacy jakim ja byłem) mogą sobie ryć w śniegu do woli i budować tyle hopek ile chcą! Całym sensem dla takich snowboardzistów jest darmowość rozrywki. Jak wejście będzie płatne – żaden snowboardzista tego typu tam nie wejdzie.
Bezsensem jednak jest podporządkowanie górki snowboardzistom zjazdowym (takim jak ja jestem teraz). Górka jest za krótka aby zrobić na niej sensowny zjazd i jednocześnie będzie on zabierał zbyt dużo miejsca, które w mieście jest tak cenne. Moim zdaniem niewielu snowboardzistów zjazdowych będzie z tego korzystało – stok będzie za krótki (mówię to jako snowboardzista „zjazdowy”).
Po co więc budować coś czego nikt nie chce a zabierać ludziom to co tak cenią i kochają…