Na ulicy Wolskiej 40 ruszyły roboty termomodernizacyjne. Razem z dwójką ochotników pomagaliśmy ornitolog Dorocie Zielińskiej w kontroli budynku. Już po kilku minutach wypatrzyliśmy wlatujące w wywietrzniki wróble i mazurka. Na innej ścianie, w miejscu gdzie kable klimatyzatora wchodzą w ścianę uwiła gniazdo modraszka. Każdy ornitolog udzielający zezwoleń na termomodernizacje powinien kontrolować budynek w sezonie lęgowym –to normalna procedura. Jeżeli stwierdzi się na nim gniazdowanie ptaków, roboty trzeba wstrzymać (niszczenie siedliska jest niezgodne m.in. z zapisami Ustawy o ochronie przyrody i Rozporządzenia Min. Środowiska z 6 października 2014).
Tymczasem po kilkunastu minutach podeszło do nas zdecydowanym krokiem dwóch facetów.
„Pani Doroto, Pani działania przestają nam się podobać!” – zawołał młodszy. I dalej o tym, że zapłacili za opinię ornitologiczną, a nie za jakieś kontrole, kiedy już ruszają roboty. Nie interesuje ich szukanie ptaków na budynku.
Starszy był bardziej radykalny.
„Ile chcecie pieniędzy!?” – zawodził. – „Łapownicyyyy! Ile chcecie wyłudzić?!”.
To jest niepojęte, że ochroną przyrody można się zajmować dobrowolnie i w wolnym czasie. Starszy twierdził, że nasłał nas PREZES, żeby wydusić ze wspólnoty więcej pieniędzy. Panowie myśleli, że opinia ornitologiczna to jeden z tych świstków, które trzeba zebrać by dostać pozwolenie na ocieplenia. A skoro się za nią płaci to można też wymagać. Niestety wiele osób wykonujących opinie przychyla się do takiej interpretacji, pisze opinie przed sezonem lęgowym, a później nie fatyguje się na teren robót. Mam nadzieję, że wróble wychowają w spokoju pisklęta, a po sezonie pojawią się na budynku skrzynki lęgowe w ramach tzw. kompensacji.
teraz już rozporządzenie jest z 6 października 2014 r.
Dzięki!
To w ogóle ciekawa sprawa z prawnego punktu widzenia:
W 2012 r. znowelizowano ustawę o ochronie przyrody, dłubiąc przy zakazach w ochronie gatunkowej, m.in. wpisując „Dotychczasowe przepisy wykonawcze wydane na podstawie art. 48–50 ustawy zmienianej w art. 1 zachowują moc do dnia wejścia w życie przepisów wykonawczych wydanych na podstawie art. 48–50 ustawy zmienianej w art. 1, w brzmieniu nadanym niniejszą ustawą, jednak nie dłużej niż przez 24 miesiące od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy.” To upłynęło na przełomie września i października 2014 i do tego momentu musiały być uchwalone nowe rozporządzenia o ochronie zwierząt, grzybów i roślin. Takie prawo – nawet gdyby polegało to na przepisaniu słowo w słowo poprzednich rozporządzeń i daniu nowego tytułu z nową datą. Ale że jednak porobiono trochę zmian i długo trwały konsultacje, to nowe rozporządzenia przyjęto dopiero w październiku 2014. Formalnie oznaczało to, że przez kilka-klkanaście dni nie było obowiązującej prawnie listy gatunków chronionych.